środa, 31 lipca 2013

:))

Miałam wczoraj napisać ale internet mi coś szwankował ;/  Więc jestem dziś...wczoraj cały dzień padało, więc nie było co robić . Byłam w biedronce po zakupy a reszte dnia spędziłam w domku ;)) Ugotowałam sobie brokuły i fileta i się zajadałam..już nawet się przyzwyczaiłam do nie słonego jedzenia ;) Cukier też staram się ograniczać ze względu na tą trzustke ale kiepsko to idzie ;p Słodziłam 3,5 łyżeczki a teraz 2,5..tak stopniowo będę zmniejszać "dawki" ;) Ale dziś od rana coś kiepsko, strasznie kuje brzuch w żołądku jakby i na dole po prawej stronie ;/ Może to tylko takie chwilowe. Dobrze, że pogoda dziś udana, słoneczko świeci cały czas i na szczęscie nie zapowiada się na deszcz :) 

Ide zaraz zrobić sobie sok z marchwi, jabłka i selera bo ostatnio prawie wgl nie było mnie w domu i się zaniedbałam a witaminki trzeba dostarczyć do organizmu ;) Później pojedziemy z M. do cioci i tak dzionek zleci.  Starsznie się cieszę , że zaczełam pisać tego bloga, że mogę się wygadać i jest mi lżej :) Mam tylko nadzieje, że zbytnio was nie zanudzam ;p hm? :)) To tyle na dzisiaj kochani do juterka :*

poniedziałek, 29 lipca 2013

Jestem ;)

Dziś tak na szybciutko weszłam, żeby dać znak życia ;) Nie pisałam przez te 2 dni z braku czasu. Przed wczoraj byłam na tym grilu a wczoraj pojechałam z ciocia na małe zakupy ;) Babski wypad ;p Dziś też cały dzień przesiedzieliśmy z M. u cioci. Taka mała odskocznia od codzienności :)) U was też takie upały??  Jutro napisze więcej a teraz idę luluniać. Dobranoc:**

piątek, 26 lipca 2013

Ahh ;)

Słonecznie dziś, cieplutko. :) W nocy pobolewała trzustka..nie dobrze ;/  Dziś popołudniu też ale już mniej niż w nocy...mam nadzieje , że nie będzie to nic starsznego. Żołądek nie boli o dziwo już 2 dni...odpukać  :) I leci powolutku do przodu...jutro z M. idziemy na grila do cioci....minus jest taki, że niestety nie zjem nic z tego grila ;/  po co prowokować żołądek i trzustke...chcieli mnie namówić, żebym kawałęk kiełbasy zjadła i małe skrzydełko ale twarda jestem i nie ugne się ;p 

To tyle na dzis, może jutro napisze jak wcześniej wróce ;) 
I zdjątko dla was, a co, takie oo ;)

 

środa, 24 lipca 2013

Hmm..

A więc wróciłam..nie pisałam już wczoraj bo byłam troszkę zmęczona, upał był starszny ale co tam ;)

No więc tak, Przybyliśmy do szpitala na 9:00 a konsultacje miałam mieć o 9:30, w kolejce było już 7 osób, czekaliśmy w sumie do 10 i żaden lekarz nie przychodził tylko w sali wykładowej jakiś remont był i ordynator cały czas się wykłócał z nimi , że już godzine temu powinny się zacząć konsultacje i takie tam. Wkońcu pojawiła się Pani Docent przeprosiła nas wszystkich za awarie bo podobno jakaś rura im pękła. Wkońcu wywołali mnie jako pierwszą, pomimo tego , że inne osoby miały na wcześniejsza godz.. :) I okazało się , że Konsultacje w sali wykładowej polegały na tym że przy biurku siedziałą Pani docent z asystentką , mi kazała usiąść naprzecwiko a za mną siedzieli studenci i musieli wszystko notować ;) Na początku wyjaśniła im co to jest FAP i takie tam, później popytała się czy mam nadal biegunki i gdzie mnie boli , więc mówie , że żołądek mnie kłuje a biegunki mam rzadko, przejrzałą wypisy ze szpitala i cały czas opowiadała studentą o kolektomi (usunięciu jelita gr. ) o zespoleniu i takie tam. Spytałą się jak to u mnie w rodzinie było, kto chorował i jak się to skończyło. Przejrzała jeszcze wyniki morfologi, moczu i kału, powiedziała im , że próby wątrobowe są nieco powiększone no i ta amylaza we krwi i moczu i , że sytuacja się powtarza bo znowu jest krew utajona w stolcu ale na moje pocieszenie powiedziałą , że to się zdarza i nie musi być to nic starsznego..mówiłam jej , że w miejscu zespolenia czasami mnie pobolewa, więc stwierdziła , że wszsystko dokłądnie sprawdzą , poopowiadała jeszcze troche o mojej chorobie i o tym, że po takich operacjach nawet po kilku latach może dość do zapalenia jelita cienkiego ale , że to jak najbardziej normalne..więc mi ulżyło :) NA koniec zapytała się gdzie mieszkam, więc jej mówie a Pani docent starsznie się zachwyciła i stwierdziła , że to bardzo piękna miejscowość  i mówi , że mysłała że będę do nich na badania przyjeżdzała, żeby nie leżeć w szpitalu ale skoro tak daleko mieszkam to nie będzie mnie męczyła i czy zgadzam się na 3 dniową hospitalizacje , byłąm pewna , że chcą mnie od razu zostawić ale Pani dokrór stwerdziłą , że nie nie spokojnie dopiero koło września . I zaczeła wymieniać, że zrobimy gastroskopie, endoskopie wsteczną i TK jamy brzusznej , żeby wszystko było czarno na białym, starsznie się ucieszyłam, że wkońcu wszystko dokładnie sprawdzą i nie będe musiała się tak zamartwiać, że tam w brzuchu coś się czai. Naprawdę byłam nią zachwycona, miła uprzejma , cały czas się uśmiechała i widać było, że to co robi , robi z powołania a nie dla kasy.....Ustaliła termin na 24 września , dała mi kartę z opisem choroby i z dalszym przebiegiem leczenia i powiedziała , że widzimy się we wrześniu o ile znowu nie będą mieć awari bo mówi , że jak rura znowu pęknie to chyba ich będą musieli w Łodzi albo gdzieś dalej szukać ;p poczucie humoru ma jak mało który lekarz..więc wyszłam zadowolona i mi ulżyło, że wszystko załatwione i wcale nie było tak strasznie jak myślałam :) Więc teraz czekam do września i wsyztsko się wyjaśni , a teraz staram się być dobrej myśli. :)

poniedziałek, 22 lipca 2013

Wyniki.

Ogebrałam dziś wyniki moczu i kału i się lekko zdołowałam..a więc w moczu wyszła amylaza całkowita 989,5 U/l a norma jest od 0,0-450,0, więc jest duużo ponad norme, więc i w krwi i w moczu mam tą amylaze podwyższoną ;/ oprócz tego z moczu wyszło , że są obecne ketony...co może np. oznaczać cukrzyce typu 1..... i najbardziej co mnie zaniepokoiło to dodatni wynik na krew utajoną w kale...:(  Nie miałam z kim skonsultować tych wyników bo nie było mojej lekarki a do innego niechce iść....jutro jade na tą konsultacje do Krakowa i tam się czegoś dowiem..starsznie się boje..:(( trzymajcie kciuki kochani, przeciesz musi być dobrze..chyba....

Niewiem czy już jutro po tych konsultacjach mnie zostawią ale jeśli tak to nie będę miała jak pisać na blogu.... Postaram się być dobrej myśli, chociaż to nie łatwe przy tych cholernych wynikach...  Buźka..

niedziela, 21 lipca 2013

:)

Ale dziś ładny dzień..słoneczko świeci od rana, aż chce się żyć :) Tylko troche żołądek pobolewa i to mnie martwi ;/    Od przedwczoraj zażywam ten bromerang i o dziwo nic się nie dzieje, żadnych nudności ani nic takiego..zobaczymy jak będzie za pare dni. Mam nadzieje, że po 3 miesiącach zażywania wyniki prolaktyny sie unormują.

I wielkimi krokami zbliża się wtorek..jutro trzeba się spakować , chociaż może jeszcze mnie nie zostawią ale trzeba się przygotować :) W sumie wole już mieć z głowy tą gastroskopie i wiedzieć , że polipy stoją w miejscu..niech no tylko spróbowały by urosnąć grr to bym się na nie wkurzyła ;) Ale narazie myśle pozytywnie chociaż czasami mam chwile zwątpienia jak gorzej się czuje ale grunt to wierzyć , że będzie dobrze. A teraz wybywam z domku troszkę na świeże powietrze bo aż żal siedzieć w domu przy takiej pięknej pogodzie;)  A wam jak mija niedzielne popołudnie?

piątek, 19 lipca 2013

Jesteem .!

Znowu wczoraj nic nie pisałam bo jakos tak miałam cały dzień zawalony, że nie było kiedy na kompa wejść. :) Ale jestem dziś, poźno troszke ale dziś pojechaliśmy z M. na zakupy i kupiłam sobie pidżamke do szpitala , tak w razie w gdyby przypadkiem chcieli mnie zostawić już w ten wtorek. Niewiem w sumie po co mi kolejna pidżama  do kolekcji jak już troche ich mam ale jakoś tak mi się spodobała, a co w szpitalu też trzeba się jakoś prezentować i zrobić dobre wrażenie hihi ;))  Noo byłam ddziś u cioci też i obdarzyła mnie świeżymi warzywkami prosto z ogródka, mm przynajmniej nie są pryskane ani nic wiec będe się zajadać ;)) 
 Od dziś będę zażywać ten bromerang na zbicie prolaktyny, zobaczymy jak się po nim będę czuła, mam nadzieje , że aż tak źle nie będzie. Może i dobrze, że przed snem mam go zażywać , przynajmniej nie będę nic czuła , żadnych nudnośći ani osłabienia lekkiego  ale zobaczymy jak rano będzie :)) Co prawda nieraz nic się po nim nie odczuwa ale większość osób jest po nim ospała , ma nudności i wgl do du.. ;p  Napisze jutro jak działa na mój organizm a teraz uciekam śpiochać. Dobranoc, buziak. :))

środa, 17 lipca 2013

..

Jakoś tak nijako..wczoraj nie psiałam bo prawie cały dzień nie było mnie w domu..byliśmy z M. się przejechać w dalekie i nieznane ;) o bo tak jakoś mi się zachciało...

A dziś byłam u mojej pani ginekolog bo ostatnio robiłam badania prolaktyny no i podwyższona sporo...przysadka mózgowa wytwarza prolaktyne i są dwie opcje wytwarza jej za dużo przez duży stres albo poprostu na przyssadce mózgowej jest jakiś guzek. Pani ginekolog powiedziała , że to raczej od stresu i żeby się nie martwić , przepsiała bromerang i mam go brać przez 3 miesiące, najpierw pół tabletki przed snem , mówiła że po nim mogą byc zawroty głowy i ospanie ale jak po tygodniu nie będzie aż takich dużych skutków ubocznych to mogę zażywać całą tabletke....i dlatego tak jakoś nijak mi, jeszcze w dodatku większość kobiet przy podwyższonej prolaktynie nie może zajść w ciąże...nic już dziś nie napisze bo nie ma humorku... dobrej nocki kochani.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Dietka i właściwości odżywcze pokarmów:)

Hm od czego tu zacząć..wczoraj nie psiałam bo nie było kiedy ugotowałam obiad i pojechaliśmy z M. do kościoła a póżniej do jego siostry więc mieliśmy małą wycieczke :) Dziś dzień przeleciał szybciutko, zorbiłam obiadek a póżniej pojechaliśmy  zarejestrować autko i teraz dopiero mam czas, żeby coś napsiać. Aa jutro idę oddać mocz i kał do badania. A teraz troche o diecie.

Jak już wam wcześniej móiłam zaczełam się zdrowiej odżywiać i czytam co jest najlepsze dla mojego organizmu przy polipach żołądka i jak zapobiegać nowotworowi...i powiem Wam , że odczuwam zmiane już mnie tak nie męczy na żołądku jak wcześniej. Dalej pije koktajle z avokado i mango (dawałam fotke :) ) no i ogólnie wprowadzam do mojej dietki zdrowotnej inne dobre i zdrowe rzeczy...codziennie staram się dobierać tak jedzenie , żeby mi nie zaszkodziło. Dziś na śniadanko zrobiłam sobie pyszne kanapeczki z serem białym, ogórkiem , pomidorkiem i rzodkiewką a do tego kawa zbożowa ;)  A teraz napisze trocszkę o właściwościach odżywczych tych produktów. No więc ser biały posiada dużą ilość białka i aminokwasów, poprawia przewmiane materii, dobrze oddziałowuje na chorobe wrzodową i przy nadkwasowości żołądka i jest polecany jak najbardziej dla osób z polipowatością :)  Pomidor, chyba nie muszę mówić, że przeciwdziała nowtworom, ma mnóstwo witamin i pierwiastków mineralnych ( przy polipach żołądka pomidora najlepiej jeść bez skórki) Ogórek świeży posiada mało witamin jedynie witamina K jest w nim zawarta w większych ilościach. Ale jednak ogórki świeże są ciężko starwne i posiadają kwas askrobinowy , który niszczy witamine C więc nie powinno się go łączyć z pomidorem ... więc ogórkom od dziś mówie NIE! Ale za to rzodkiewka posiada bardzooo dużo pozytywów m.in zwiększa odporność organizmu,poprawia prace żołądka i wątroby, obniża nadmiar kwasów w żołądku,  reguluje trawienie, zwiększa apetyt i jest pomocna w leczeniu anemii. Kawa zbożowa jest również polecana  przy polipach . Jest też bogatym źródłem błonnika, witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. To tyle na dziś moi kochani, za jakiś czas znowu napisze posta o diecie przy polipach i zapobiegającej nowotworom.


Dzisiejsze  śniadanko ale z ogórkami już się pożegnam ;)

sobota, 13 lipca 2013

Tak jakoś..:)

Ogólnie to nudy dzis starszne..za oknem deszczowa pogoda więc nie ma co za bardzo robić. Siedzimy z  M. i leniuchujemy..troche oglądamy Tv albo gramy na facebooku w Diamond dash hehe wciągające starsznie :) Wyszłabym gdzieś ale niechce się przeziębić bo już mnie coś łapie..katarek i gardło boli..eh. No ale tak ogólnie to jest wporządku..może jutro będzie lepsza pogoda. Dziś wymyśliłam sobie że na kolacje zrobie kluski lane na mleku..smak z dzieciństwa ;) Jutro albo pojurze dodam jakąś fote  i napisze co zdrowego wymyśliłam dla mojego organizmu a narazie ide robić kolacje :)


Pozdrawiam Was serdecznie:)

piątek, 12 lipca 2013

Książka..

Dziś przeczytałam książke "Chustka" zapis blogu Joanny Sałygi...Jest to przejmująca opowieśc o miłości i chorobie. Chustka jest przepełniona miłością i pomimo choroby z którą dzielnie walczy, potrafi cieszyć się życiem, najmniejszym szczegółem. Potrafiła cieszyć się życiem nawet w najtrudniejszych momentach i darzyłą wielkim uczuciem synka i niemęża...Bardzo sie wzruszyłam czytając tą książke, uczy pokory ale także pokazuje siłe walki by stawić czoło chorobie. Pomimo tego , że Joanna Sałyga wiedziała, że umiera to nie poddała się i dzielnie walczyła o każdy dzień, przygotowywała synka na swoja śmierć...Bardzo gorąco zachęcam wszystkich do przeczytania książki .!  Na wole Joanny Sałygi została założona fundacja Chustka, która nie godzi się na cierpienie osób chorych i chce nieść pomoc każdemu choremu. KUPUJĄC KSIĄŻKE WSPIERACIE FUNDACJE CHUSTKA..więc kochani nie bądźmy obojętni i pomóżmy chorym przetrwać tą ciężką walke.!

Pozdrawiam was serdecznie.

czwartek, 11 lipca 2013

Dobre wiadomości z Krk;)

Popołudniu wróciłam z Krakowa , byłam tak zmęczona podróżą, że od razu poszłam spać..trasa nam się troche przedłużyła bo trcohe błądziliśmy ale opłacało się. Wchodze tylko, żeby napisać kilka zdań i dalej ide spać bo oczy mi się kleją, poszłam spać o 1 bo nie mogłam zasnąć a wstałam już o 4 ale co tam. No więc podjechaliśmy do tej poradni gastroenetrologicznej przyszpitalnej do której od samego początku chciałam się dostać...(łoo ale jaki tam duży teren tego szpitala mają tyle przychodni z poradniami różnego typu . I wogóle szpital okropnie duuży z tego co widziałam z zewnątrz..ale nie o tym miałam pisać :) no wiec poszłam do rejestracji dałam skierowanko i już pani chyba miała coś powiedzieć , ale zobaczyła ,że na skierowaniu wypisane jest że PILNE więc spytała się o ostatnie wyniki i wypis i pobiegła do jakiegoś gabinetu ,wróciła i zarejestrowała mnie na 23 lipca..aa jak się cieszę starsznie, myślałam , że powie mi tak jak przez telefon , że nie ma wolnych miejsc albo ,że zarejestruje mnie dopiero za jakieś 3 miesiącxe a tu niecałe 2 tyg. i coś tam mówiła że konsultacje będe miała w jakieś sali wykładowej że jakiś profesor i docent będą mnie konsultować ...cieszę się że udało mi się w tym szpitalu klinicznym zarejestrować . To był udany dzień bardzo! :) A wam jak minoł dzionek hmm? :)

DObranoc :)

środa, 10 lipca 2013

;)

Tak na szbciutko weszłam , żeby napisać, że jutro jade do Krakowa do poradni gastroenterologicznej...oby mnie zarejestrowali na jakiś bliższy termin, jak nie to będe próbowała dostać się do tej drugiej. Jutro po powrocie napisze co i jak było...a teraz uciekam bo muszę przygotować sobie wszystkie wypisy i wyniki. A jutro pobudka o 4..będzie cieżko ale co tam czego się nie robi dla zdrowia . Trzymajcie kciuki, żeby mnie zajerestrowali bo jak mi powiedzą , że nie ma miejsc do końca roku to dostane wnerwa grrr...dobra ale postaram sie być spokojna :) buziaki

wtorek, 9 lipca 2013

WYNIKI

No więc wkońcu doczekałam się wyników morfologia+rozmaz oraz markerów CA 19-9 i CEAS. No więc Pani doktór powiedziała , że wyniki są w normie i nie widzi nic niepokojącego tylko Amylaza całkowita wyszła ponad stan ale powiedziała mi, że to od trzustki i , że nie wiele jest podwyższone i poprostu mam podrażnioną trzustke. Jeju jak się cieszę, że chociaż krew poprawnie wyszłą..no ale jeszcze czeka mnie badanie moczu , kału na krew utajoną ,na lamblie i pasożyty. Jednak PAni doktór stwierdziła , że niepokoi ją ten żołądek , że boli i że mnie mdli więc wypsiała skierowanie do tego szpitala klinicznego w krakowie do poradni gastroenterologicznej i napsiała na nim że to pilne...więc myśle , że teraz mnie przyjmą (bo tak jak wcześniej psiałam jak tam dzowniłam miesiąc temu to nie mieli  już miejsc do końca roku) Oprócz tego dała mi też adres innej dobrej poradni gastroenterologicznej. Powiedziała , że jeśli nie będą chcieli mnie przyjąć to jak przyjade mam zgłosić się do niej i zadzwoni do tych poradni, żeby coś zdziałać ewentualnie. Najukochańsza Pani doktór jaką znam :) Nawet porozmawiałą ze mną dziś jak sobie radze i ogólnie o życiu..spoko babka ;) Powiedziała, żebym jak najszybciej pojechała do tego Krakowa i jak wróce to mam jej się zameldować hehe ;) Oj bardzo miły był dziś dzień..oby takich więcej. A co u was dobrego się wydarzyło kochani? Podzielcie się swoimi radościami , czekam:)

 Uciekam bo troche zmęczona jestem papatki :)


 

poniedziałek, 8 lipca 2013

Słonecznie.

Ale dzis cieplutko , wkońcu to lato :)  AA wczoraj wam nie napsiałam jeszcze o tym jakie objawy daje polipowatość jelita grubego , więc napisze dziś. Więc polipy , które są już zaawansowane dają takie objawy jak silny ból brzucha(przeważnie boli w dolnej częścia brzucha po lewej stronie chciaż czsami ciężko zlokalizować gdzie dokładnie boli), ciągłe dokuczliwe  biegunki i krew w stolcu no i oczywiście ciągła anemia..tak było w moim przypadku.    Więc apeluje jeśli macie takie objawy to nie czekajcie tylko maszerujcie do lekarza..! Im wcześniej polipy będą wykryty tym lepiej..  A tak na marginesie to nie zawsze krew w stolcu może być widoczna gołym okiem, czsami jest utajona i lekarz może zlecić kał na krew utajoną, ja od razu miałam kolonoskopie bo krew była widoczna i to mi zasygnalizowało i lekarzą, że coś jest nie tak z jelitami.


Ale dobra nie zanudzam już ;) A więc troche jestem wkurzona bo nie ma jeszcze moich wyników krwi..będą jutro . Więc czekam cierpliwie :) I niestety mialam jutro oddać jeszcze mocz i kał do badania ale opóźni się do czwartku bo dalej trzymają mnie sprawy kobiece grr..no ale cóż :) Niestety u nas w ośrodku badania krwi,oddawanie moczu itp jest tylko we wtoeki i czwartki..więc zanim oddam 3 razy kał to troche się zejdzie..musze czekać cierpliwie i próbować być spokojną. 

Tak jak wam wczoraj psiałam zaczełam bardziej zdrowo się odżywiać.. więc po pierwsze zaczełam pić zieloną herbate .Ma bardzo korzystny wpływ na organizm, jest bogatym źródłem flawnoidów ma on właściwości przeciwnowotworowe zwłaszcza w przypadku  żołądka, trzustki i jelita grubego. Aa i wczoraj zrobiłąm sobie przepyszny koktajl z mango , awokado i miodu. Wszystko rozdrabniamy na papke (np. blenderem) dodajemy miód i można dodać troszkę wody niegazowanej, gdy koktajl jest za gęsty..mm pychotka :)  Awokado ma dużo witamin A.C,E i K oraz witaminy z grupy B6. Awokado ma właściwości antyrakowe i chroni przed udarami mózgu i wspomaga organizm przy chorobie serca. Mango ma podobne właściwości zawiera witaminy C oraz z grupy B a co za tym idzie wzmacniają one nasz układ nerwowy i odpornościowy. Oprócz tego zawiera wiatminy A i E, które są korzystne dla naszej cery i oczu. A co najważniejsze owoc mango spowalnia wzrost komórek nowotworowych. Więc zachęcam wszystkich do skosztowania takiego koktajlu bo jest bardzo zdrowy i korzystny dla zdrowia. Dziś będe eksperymentować dalej nad moim zdrowym odżywianiem, a narazie kończe Jeszcze dla was foteczka mojej wczorajszej  koktajlowej mikstury :)

niedziela, 7 lipca 2013

Miły dzionek :)

Dziś miałam wam przbliżyć troche o FAP ale to za chwile a narazie opowiem o dzisiejszym dniu troszke.
Oj jaki dziś przyjemny dzień, cieplutko na dworze i w ogóle jest cudownie. Nareszcie coś się odmieniło bo ostatnie dni były smutne nawet bardzo i przygnębiające. Ale chyba każdemu zdarzają się takie chwile zwątpienia, prawda? No więc dziadek już się czuje lepiej  a to najważniejsze i ja nabrałam dystansu do tego wszystkiego , bo jutro ide odebrać wyniki morfologi , już się nie denerwuje bo życie jest za piekne by cały czas się zamartwiać, tzreba żyć chwilą i cieszyć się tym co jest tu i teraz. Byłam dziś z M. na grobie mamy, jutro pójde do taty. Tęsknie za wami [*] , wierze w to że tam jest wam lepiej..

Od dziś postanowiłam troche bardziej zadbać o zdrówko i zacząć wspomagać mój organizm by swobodnie mógł "działać " ;) Zaczełam o wiele zdrowiej się odżywiać bo coś ostatnio się zaniedbałam . Oj sama siebie za to karce grr.! Ale od dziś dość chemi, konserwantów i tego wszelkiego gó.. !  Dobra ale ja tu gadu gadu a dziś miałam napsiać wam troche więcej o mojej przypadłości . O zmianie odżywiania może jutro wspomne ;)

FAP czyli prościej polipowatość rodzinna gruczolakowata jest chorobą genetyczną i  rzadką .Na podłożu gruczolaków rozwija się rak.Ogólnie w mojej rodzinie 4 osoby złapały ten gen , czyt. mutacja antyonkogenu APC ( inaczej gen supresorowy — gen chroniący przed nowotworem. Mutacja w takich genach wielokrotnie zwiększa ryzyko powstania nowotworu. Tego rodzaju antyonkogeny są nazywane supresorami nowotworowymi.)  Choroba ta charakteryzuje się polipowatością jelita grubego, jeśli jest nieleczona w każdym przypadku prowadzi do nowotworu. Mi się udało ponieważ w ostatnie chwili zrobili mi kolonoskopie, był już to stan przednowotworowy. Niestety babcia i 2 wujków za późno wykryli to dziadostwo i zmarli na raka...Głownym objawem tej choroby genetycznej są setki polipów gruczalokowatych znajdujących się w okrężnicy i odbytnicy ( u mnie znajdowały się na okrężnicy. Ogólnie u połowy pacjentów z FAP polipy obecne są już w wieku 15 lat..i właśnie moje dolegliwości zaczeły się juz około 14 15 lat. Oprócz jelita grubego polipy mogą ale nie muszą występować w dnie żołądka..i akurat jedyna załapałam się również na polipy dna żołądka. Jak już wcześniej psiałam mam małe ale liczne i też gruczolakowate czyli mogące przeistoczyć się w nowotwora... 

Jeśli jelito grube jest zaatakowane polipami to jedyną metodą jest operacja i wykonanie zazwyczaj całkowitej kolektomi czyli usunięciu całego jelita grubego  i wykonanie stomi stałej lub czasowej czyli wykonanie sztucznego osbytu . Ja miałam to szczęście że stomie miałam tylko przez 4 miesiące, później operacja i mogłam normalnie funkcjonować..no prawie normalnie bo po usunięciu jelita grubego jest tak, że człowiek w ciągu dnia wypróżnia się nawet 7-8 razy. http://pl.wikipedia.org/wiki/Stomia tu o stomi możecie przeczytać troche więcej jeśli was to interesuje bo niechce was zanudzać :) Opowiedzcie o swoich przypadkach z kolektomią, stomią itp , czekam na odpowiedzi  . To tyle na dzisiaj kochani, ide się wykąpać i śpiochać bo jutro rano po wyniki trzymajcie kciuki..





sobota, 6 lipca 2013

A było tak spokojnie..

Dziś dzień zacząłsię nadzwyczaj dobrze..wstałam wyjrzałam przez okno i poczułam jak słońce muska mi po twarzy promieniami i pomyślałam o to będzie dobry dzień.. M. zrobił jajecznice na pomidorze mm była pyszna, tylko on taką potrafi. Obiad miałam gotowy już od wczoraj więc myśle sobie czas wziąść się za porządki bo troszke się zaniedbałam przez ostatnie dni przez te dolegliwości ale dziś już jest lepiej, nie jest mi słabo i nie mdli mnie tak... M. poszedł dłubać przy aucie, więc wziełam się za łazienke i nagle coś tak strasznie hukło pobiegłam do kuchni patrze a dziadek leży na podłodze z otwartymi  oczami...zaczołam się trząść, cuciłam go , mówiłam do niego, złapałam za telefon chciałam dzwonić po pogotowie ale ocknoł się...zaczełam dziadka podnosić , dałam szklanke wody . Po 5 min  powiedział, tylko tyle, że nawet nie wie że zemdlał ale że dobrze się czuje i idzie się położyć...starsznie się bałam i trzęsłam..ale to nie pierwszy lat bo takie omdlenia ma już od jakiś 8 lat , od wtedy dziadek dowiedział się, że ma miażdżyce nóg. Był operowany 2 razy ale jednym słowem spieprzyli operacje... (miażdżyca to jednym złowem niedokrwienie nóg. żyły są zapchane i krew swobodnie nie przepływa i z tego jest niedotlenienie mózgu , dlatego chorzy mają czasami omdlenia ( tzn w przypadku dziadka akurat tak jest) tutaj http://choroba-miazdzyca.pl/miazdzyca-konczyn-dolnych możecie przeczytać troche więcej o miażdżycy)

Trzęse się do tej pory, ponieważ już ponad rok nic takiego się nie działo..ale dziadek stwierdził, żebym nie dzwoniła po lekarza bo to normalne ( dziadek jest starsznie uparty ale wiele przeszedł i jest poprostu zmęczony życiem, ma 78 lat)  odeszło czworo jego dzieci tak jak już pisałam więc nie może się pogodzić z tym wszystkim i co jakiś czas powtarza że on już stary to powinien odejść a nie jego dzieci...ale nie będe sie o tym rozpisywać.... Pilnuje go teraz cały czas i modle się, żeby wszystko było dobrze bo bardzo się boje utraty kolejnej osoby..:(( 

Miałam dziś wam napsiać troche o mojej przypadłości czyli o FAP...ale nie mam do tego głowy..rozumiecie jak to jest..? Wiec przepraszam...postaram się napisać jutro o tym..  Nie mam już siły z tym wszystkim, przytłacza mnie to.bardzo się boje, chociaż wiem, że musze być silna dla dziadka dla M. i dla wiele innych osób, które są dla mnie ważne..Pozdrawiam

Ps. Może wy znacie osoby z miażdżycą kończyn dolnych..? Jeśli tak to prosze napiszcie czy im też takie omdlenia się zdarzały/zdarzają..?

piątek, 5 lipca 2013

Dziwnie mi..

 Dziwnie się czuje znowu... dzis miałam troche spraw do załatwienia rano, wróciłam do domu i padłam na łóżko,spałam 2 godz. Nie wiem co się dzieje ale nie mam siły na nic , żołądek już nie boli nawet ale jest mi strasznie słabo, mam nudności, troche pochodze i czuje, że wnet bym się przewróciła..najchętniej bym spała...w poniedziałek wyniki krwi...może one coś wyjaśnią.

Przepraszam ale nie mam siły pisać..jutro napisze więcej i opowiem trochę o FAP..

czwartek, 4 lipca 2013

Badanka

No więc byłam dziś rano na badaniach pobrali krewke..ale zezłościłam się bo doapdły mnie sprawy kobiece i nie mogłam oddać moczu i kału do badania..grr muszę czekać do wtorku no ale cóż , zobacze chociaż co tam z krwią ciekawego..;) dziś jest troche lepiej nie zadręczam się już myślami co tam w moim żołądku się dzieje..mam nadzieje że nic starsznego i że te polipki co towarzyszą mi już z 5 lat nie napsociły i nie ważyły się urosnąć ani nie daj Bóg przerodzić się w coś groźniejszego:)  Pani pielegniarka  z ośrodka pobrała mi krew chwilke się zastanowiła i wydusiła z siebie.."a ja się zastanawiam co tu tak dużo badan masz robić a Ty jesteś z grupy podwyższonego ryzyka"  noo i tak sobie skometowała moje badanka  ale lubie tą naszą panią pielegniarke. Dzis wkońcu ładna pogoda, ciepełko że aż chce się żyć , ale jeszcze czeka mnie dziś wizyta u dentysty uh moja zmora najgorsza..trzymajcie kciuki jeśli ktoś zajrzy na tego blogaa .

Jeśli ktoś ma stwiedzone FAP i ma podobną historie to piszcie czekam a narazie papatkii :*


AA tu jeszcze dla was pierwsza foteczka..moja psinka Daisy potwór mały:)

Niepokój..

Otóż moi drodzy zaniedbałam się bo miałam robić co pół roku gastroskopie kontrolną a nie robiłam 2 lata...bo jak wiecie z poprzedniego postu operacje i kontrole do 18 roku życia miałam robione w Prokocimiu szpitalu w którym przyjmowane są dzieci, młodzież do 18 roku życia...i pan doktorek dał mi adres równie dobrej kliniki w Krakowie i powiedział że już teraz moge się tam u nich w poradni gastroenterologicznej zarejestrować i ustalą gastroskopie za pół roku i żebym tego nie zaniedbała bo z polipowatościa rodzinną bywa tak że polipy o zmianie łagodnej mogą zmienić się w nowotwó złośliwy...a ja tego wtedy nie zrobiłam... I niedawno dzwoniłam dokliniki ale niestety nie mają już miejsc  do końca roku...a ostatnio mam dość często biegunki, boli mnie żołądek i mam nudności...wiec dało mi to do myślenia że przez moje zaniedbanie niewiadomo co się teraz rozwija w tym żołądku...bo wiecie ogólnie mieszkam na takim troszke zasupiu i tu nie ma dobrego szpitala więc zostaje kraków jakieś 150 km odemnie ale nie ma tragedi :) więc po tym jak dowiedziałam się że nie mają miejsca już w tej poradni do końca roku to nagle dotarło do mnie że niewiem co będzie dalej...bo przeciesz nie wiadomo co to tam sie porobiło w tym żołądku może spłatać mi jakiegoś figla skoro jakieś symtomy już są..wieć siedziałam tak kilka dni w domu podłamana żołądek dalej bolał..wiec mój luby wkońcu powiedział że przeciesz musimy coś robić a nie siedzieć z założonymi rękami i zawiózł mnie do lekarza rodzinnego..pani doktór, która zna juz moja historie i wie jakie choroby wystepowału u mnie w rodzinie złapała się za głowe i oznajmiła że jest to niedopuszczalne że nie robiłam tyle czasu gastroskopii i że sie na mnie wkurzyła:) bo że wiem dobrze że musze gastroskopie robic systematycznie...ale przebadała mnie spytała sie kiedy mam te nudności i czy żołądek boli po czy przed jedzeniem...wypisała skierowania na badania Krwi OB, CRP + morfologia z rozmazem i coś tam jeszcze z krwi a oprócz tego mocz i kał na pazozyty. drugi na lamblioze i tzreci jeszcze na krew utajona a oprócz tego kazała zrobić markery CA19-9 i CEAS ...no i jutro idę pobrać krew  i oddać mocz i kał i zobaczymy co wyjdzie..boje się tych markerów starsznie....

Zmykam narazie śpiochać...chociaż czuje że kolejna noc będzie nieprzespana..dręczy mnie co wyjdzie z wyników i modle się żeby żołądek przestał boleć i ustąpiły biegunki..ale nic zobaczymy co to będzie trzeba wierzyć że będzie dobrze...dobranoc do juterka :*

środa, 3 lipca 2013

3. Moja diagnoza..

Przez dlugi czas lekarze nie wiedzieli co mi konkretnie dolega...6 lat temu miałam ciągłe anemie..co miesiąc lądowałam w szitalu,podleczyli mnie i za jakiś czas znowu powtórka..po 2 latach zaczełam mieć ciągłe biegunki nie mogłam za wiele jeść bo pojedzeniu starszie bolał mnie brzuch najmniejszy stres powodował starszne bóle brzucha pożniej w stolcach pojawiła się krew...pamiętam przerażenie mojej mamy że to może być to najgorsze i tak po czterach latach anemi biegunek  chodzeniu po lekarzach i ciągłym chodzeniu do szpitala..zrobili mi kolonoskopie diagnoza była taka że całe jelito mam w polipach wzieli próbki do badania histopatologicznego i mama odetchneła z ulgą że nie jest to nowotwór chcoaiż był już to stan przednowotworowy..skierowali mnie do Prokocimia tam powtórzyli kolonoskopie i ustalili termin operacji...miałam zrobiona też gastroskopie po której wyszło że dno żąłądka zajmują liczne drobne polipy. Stwierdzili u mnie FAP (polipowatość rodzinną... Gdy zbliżał się termin operacji mama gorzej się poczuła trafiła do szpitala od razu na intensywną terapie( psiałam o tym w poprzednim poście co było przyczyną)..była nieprzytomna, przed pojechaniem na operacji weszłam do niej chwyciłam za ręke i powiedziałam że obie wyzdrowiejemy że po operacji wróce po nią..choć była nieprzytomna to wiedziałam że mnie napewno słyszy i czuje moją obecność. Na operacje pojechała ze mną ciocia, było mi starsznie ciężko bez mamy która zawsze ze mną była wspierała i dodawała otuchy..operacja trwała 8 godzin..po operacji długi czas spędziłam na intensywnej terapii (około 2 tyg) nie mogłam wstawać,ból był nie do wytrzymania..miałam wkłucie centralne (żywienie pozajelitowe), gdy po 2 tyg tarfiłam na normalną sale..przyjechała do mnie rodzina..wtedy dowiedzialm sie że mama nie żyje, zmarła po mojej operacji...a ja się dowiedzialam po 2 tyg...nie chciałam jeść i nie chciałam już żyć bo niby dla kogo...dużo pomogła mi siostra zakonna którą poznałam w szpitalu odwiedzała chore dzieci...dzieki niej stanełam na nogi..niedosłownie bo po 3 tyg leżenia musiałam nauczyć się chodzić ponieważ nogi odmawiały mi posłuszeństwa..kolejną dla mnie ciężką rzeczą była stomia z która musiałam się zmierzyć..pielęgniarki przygotowywały mnie na wyjście uczyły jak posługiwać zmieniać i dbać o stomie... wkonću po miesiącu w szpitalu wróciłam do domu...pod opieke wzieła mnie ciocia..zajmowała się mną, pilnowała, jeździła na kontrole. Najcięższa po powrocie była dla mnie rzeczywistość..stomia która przez pierwsze tygodnie była starsznym uciążeniem...starsznie piekła i odparzała mi się skóra wokól stomi na brzuchu ..i przerażał mnie widok jelita które było wyłonione.Na początku nie mogłam też za wiele jeśc i były to tylko przeważnie lekkie zupki i warzywa na parze a to wszystko bezsmakowe(zero soli i innych przypraw) ciągle coś mi "bulgotało b brzuchu i było to dla mnie bardzo wstydliwe, miałam naszczęscie zwolnienie ze szkoły na cały ten czas aż do zamkniecia stomi...brakowało mi bardzo mamy , chciałam umrzeć i poprostu być z nią. Ale dzięki wsparciu rodziny zaczełam żyć..jeździłam na kontrole i po 4 miesiącach od operacji zamkneli mi stomie i mogłam normalnie funkcjonować ale już nic nie było tak samo..musiałam chodzić często do ubikacji 10-12 razy dziennie bo bez jelita grubego wszystko " działo się szybciej"..musiałam się powoli przyzyczajać..nie lubiałam wychodzić na różne spotkania rodzinne ani na żadne tego typu bo wiedziałam że jak zjem to będe musiała od razu wychodzić do wc..jeździłam na kontrole co pól roku robiono mi wtedy kontrolne gastroskopie co z moim żołądkiem ale na szczęście te paskudzstwa nie rosły..a niech by spróbowały tylko ;) i tak wyglądała moja diagnoza i życie po operacji...było ciężko ale przetrwałam. I apeluje do wszystkich jeżeli macie podobne objawy : ból brzucha po jedzeniu, zaparcia lub ciągłą biegunke nie zwlekajcie zróbcie kolonoskopie, żeby zapobiec wcześniej temu wszystkiemu...gdyby zdiagnozowali mnie wcześniej być może nie miała bym stanu przednowotworowego i być może nie musiała bym mieć 2 operacji..ale co nas nie zabije to nas wzmocni. I chociaż jest mi ciężko staram się jakoś żyć choć nie jest to łatwe bo teraz sprawy sie troche pokomplikowały ale o tym w nastepnym poście..

2. Moja rodzina i jakto było u nas z chorobami..

Postanowiłam, że opowiem wam o moim życiu w kilku postach.

Nie napisze tu dużo ponieważ to zbyt przykre dla mnie..ale odeszło 6  wspaniałych osób..Bóg je zabierał po koleji...najpierw babcia-  rak jelita grubego złośliwy..po operacji przeżyła tylko rok..nawet jej nie poznałam.Później zmarl jej syn też na raka jelita..męczył się pół roku w szpitalu..lekarze od początku diagnozy nie dawali mu szans..choć miałam tylko 8 lat ale pamiętam go i pamiętam ile się wycierpiał..po roku odszedł mój tata( może kiedyś wam o tym opowiem ale narazie nie bo jest jego śmierć jest zbyt bolesna dla mnie..) Póżniej po paru latach odszedł mój najwspanialszy wujek( brat bliźniak mamy) ,był dla mnie jak drugi tata, nauczył mnie wielu wspaniałych rzeczy....zmarł nagle..zrobili sekscje ale dziadek(jego ojciec) nie chciał nawet wiedzieć jakie są wyniki sekcji.. ale to nie było koniec..4 lata temu odeszła najbliższa mojemu sercu osoba...mama ;((  Odeszła tak poprostu..przez długi czas leczyła sie na wrzody żołądka..odeszła tak nagle przyczyną było pękniecie jelita grubego ponieważ coś się na nim znajdowało prawdopodobnie polipy ale wrzody...dostała krwotoku wewnętrzengo i zmarła....Ale nieszczeście w naszej rodzinie nie chciało nas opuścić..2 lata temu odeszła też moja ciocia która 30 lat temu miała operacje wyciecia jelita i stomie na stałe..zmarła na zator płucny..zmarła tak nagle,była zdrowa..wystarczyły 2 tygodnie a Bóg zabrał ją do siebie... I tak mój dziadek starcił żone i czwórke dzieci..została mu tylko jedna córka...

Przepraszam was ale niechce już więcej pisać na ten temat...smutek rozdzira moje serce...jakie to wszystko niesprawiedliwe... O swojej diagnozie napisze w kolejnym poście..


1. O sobie i dlaczego zaczełam pisać..

Witam mam 20 lat...zaczełam psiać tego bloga by opowiedzieć o moim życiu o rodzinie i o chorobie..Chce przekazać wielu ludziom że pomimo wielu przeciwności losu, trzeba jednak żyć dalej, chociaż jest to czasami bardzo ciężkie...każdy ma swój bagaż doświadczeń życiowych,który czasami jest lekki a czasami ciężki, jednak pomimo tego człowiek ma wiele siły w sobie by pokonać wszelkie przeszkody...Pewnie wielu z was sie zastanawia po co to wszystko opowiadam i może niektórzy mnie skrytykują..ale każdy ma przeciesz prawo do własnej oceny.