sobota, 6 lipca 2013

A było tak spokojnie..

Dziś dzień zacząłsię nadzwyczaj dobrze..wstałam wyjrzałam przez okno i poczułam jak słońce muska mi po twarzy promieniami i pomyślałam o to będzie dobry dzień.. M. zrobił jajecznice na pomidorze mm była pyszna, tylko on taką potrafi. Obiad miałam gotowy już od wczoraj więc myśle sobie czas wziąść się za porządki bo troszke się zaniedbałam przez ostatnie dni przez te dolegliwości ale dziś już jest lepiej, nie jest mi słabo i nie mdli mnie tak... M. poszedł dłubać przy aucie, więc wziełam się za łazienke i nagle coś tak strasznie hukło pobiegłam do kuchni patrze a dziadek leży na podłodze z otwartymi  oczami...zaczołam się trząść, cuciłam go , mówiłam do niego, złapałam za telefon chciałam dzwonić po pogotowie ale ocknoł się...zaczełam dziadka podnosić , dałam szklanke wody . Po 5 min  powiedział, tylko tyle, że nawet nie wie że zemdlał ale że dobrze się czuje i idzie się położyć...starsznie się bałam i trzęsłam..ale to nie pierwszy lat bo takie omdlenia ma już od jakiś 8 lat , od wtedy dziadek dowiedział się, że ma miażdżyce nóg. Był operowany 2 razy ale jednym słowem spieprzyli operacje... (miażdżyca to jednym złowem niedokrwienie nóg. żyły są zapchane i krew swobodnie nie przepływa i z tego jest niedotlenienie mózgu , dlatego chorzy mają czasami omdlenia ( tzn w przypadku dziadka akurat tak jest) tutaj http://choroba-miazdzyca.pl/miazdzyca-konczyn-dolnych możecie przeczytać troche więcej o miażdżycy)

Trzęse się do tej pory, ponieważ już ponad rok nic takiego się nie działo..ale dziadek stwierdził, żebym nie dzwoniła po lekarza bo to normalne ( dziadek jest starsznie uparty ale wiele przeszedł i jest poprostu zmęczony życiem, ma 78 lat)  odeszło czworo jego dzieci tak jak już pisałam więc nie może się pogodzić z tym wszystkim i co jakiś czas powtarza że on już stary to powinien odejść a nie jego dzieci...ale nie będe sie o tym rozpisywać.... Pilnuje go teraz cały czas i modle się, żeby wszystko było dobrze bo bardzo się boje utraty kolejnej osoby..:(( 

Miałam dziś wam napsiać troche o mojej przypadłości czyli o FAP...ale nie mam do tego głowy..rozumiecie jak to jest..? Wiec przepraszam...postaram się napisać jutro o tym..  Nie mam już siły z tym wszystkim, przytłacza mnie to.bardzo się boje, chociaż wiem, że musze być silna dla dziadka dla M. i dla wiele innych osób, które są dla mnie ważne..Pozdrawiam

Ps. Może wy znacie osoby z miażdżycą kończyn dolnych..? Jeśli tak to prosze napiszcie czy im też takie omdlenia się zdarzały/zdarzają..?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz